sobota, 4 kwietnia 2015

Rozdział 4. "Daj nam trochę czasu, Caroline."

Tydzień później.

Siedziałam w kawiarni i bawiłam się zapięciem od portfela, czekałam na Ashley która miała przyjść z Justinem, chłopak nie dawał mi spokoju przez najbliższy tydzień i błagał o spotkanie, Oczywiście byłam nastawiona na to złowrogo, ale Ashley też napierała, więc musiałam się ostatecznie zgodzić. Usłyszałam dzwięk dzwonka przy drzwiach i nim się obejrzałam usiadła obok mnie Ashley, a na przeciw nam Justin. Westchnęłam i czekałam aż któreś z nich zacznie rozmowę. Poprawiłam spadające ramiączko z mojego ramiona i w tym momencie Justin zaczął.

- Caroline, wiem że masz do mnie żal, że..

Przerwałam mu.
- Chcesz znowu mi powiedzieć jaką to idiotką jestem? Pomyśl w co się wpakowałeś, chcesz wrócić i zamknąć poprzednie rozdziały? Zapomniałeś już jak mnie uderzyłeś? - chłopak za każdym razem chciał coś wtrącić. 

- Caro... Wiem, że nie zachowałem się stosownie, wiem że nie powinienem Ciebie uderzyć i wiem, że nie będzie już tak jak zawsze, ale daj nam szanse, daj szanse naszej znajomości, tak trudno wybaczyć? - Myślałam, że się przesłyszałam.

- Tak! Trudno wybaczyć! Myślisz, że wszystko w porządku!? Justin mylisz się!

Chłopak popatrzał przez okno, po którym spływały krople.

- Nie chcesz spróbować? - Odezwała się cicho Ashley.

Moja szczęka zadrżała, do oczu napłynęły łzy.
- Nie chcę.. Jedyne czego chcę to żeby Justin dał mi spokój, nie potrzebuję jego osoby przy mnie. - Całkowicie odmówiłam wszystkiego i schowałam twarz w moich czarnych jak węgiel włosach.

- Księżniczko... Daj mi tą cholerną szanse.. - Widać, że chłopak miał dość i chciał płakać.

- Nie dam rady Justin... Weź sobie Ashley, nie wiem, ale napewno nie mnie... - Pociągnęłam nosem.

Chłopak przetarł oczy. Obrócił głowę w jego stronę i popatrzałam w jego karmelowe oczy, wymiękłam przy jego wzroku, oczy Justina lekko błyszczały, on rówież pociągnął nosem.

- Jedną jedyną szanse, dla mnie.. - Zacisnął oczy.

- Nie Justin.. Daj święty spokój tej sprawie. - Odsunęłam moje krzesło i odeszłam od stolika, podeszłam do drzwi, spojrzałam jeszcze raz na Justina, który patrzał z grymasem na twarzy, przez okno. Wyszłam z pomieszczenia, a moje ciało pokryło się wodą, która leciała z chmur. Przeszłam obok okna, w które patrzał się Justin i popatrzałam na chłopaka. On zaś popatrzył na mnie, jednak szybko odwrócił wzrok na kelnerkę, która podeszła do stolika. Odeszłam od okna i poczęłam iść do domu.

Justin POV's

Kiedy Caroline odeszła miałem mieszane uczucia co do tej sprawy, dziewczyna jest uparta, trudno do niej dotrzeć, nie próbowałeś jednego sposobu Bieber. Popatrzałem na Ashley, która robiła coś na telefonie, zwinnie wyciągnąłem rękę w stronę telefonu i zabrałem go jednym, zwinnym ruchem.

- Justin! - Pisnęła dziewczyna, próbując sięgnąć telefon, wychylając się z nad stołu. Zachichotałem, powróciłem oczami do telefonu i przeczytałem całą wiadomość.

- Spotkajmy się dziś wieczorem, i tak nie mam co robić, a mój przyjaciel będzie zajęty. Pozatym myślałam o upojnej nocy, a tego nie chcesz przegapić kotku. xx - Przeczytałem wiadomość na głos, przez co ludzie się spojrzeli na nas, co mało mnie interesowało.

- Jesteś irytujący, Bieber.. - Mruknęła dziewczyna i podeszła od mojej strony, chcąc zabrać mi telefon. Rzuciła się na mnie z rękoma, kiedy ja w tym czasie ominąłem jej ruch. Ashley przeklnęła pod nosem i poddała się.

Chciałem przejrzeć normalnie jej telefon, kiedy dziewczyna położyła dłoń na moim udzie i zaczęła iść wyżej, wsadziła dłoń pod moją koszulkę z krótkim rękawem w kolorze khaki i zaczęła jeździć dłonią po moim wyrzeźbionym brzuchu, wiedziała że ulegam dotyku kobiety więc to wykorzystała. Przybliżyła usta do mojej szyi i zaczęła ją lekko całować, dostałem na samą interakcje gęsiej skórki. Ashley składała na szyi mokre pocałunki, przesuwając dłoń w stronę mojej dłoni, w której trzymałem telefon i zwinnie go zabrała. Przymknąłem oczy i bezświadomie cicho jęknąłem, drobna postura obok mnie się poruszyła i już chwilę zaraz odsunęła się odemnie. Otworzyłem oszołomiony oczy i zacząłem ciężko oddychać.

- Wiedziałaś co zrobić żeby odzyskać telefon! Jesteś podła! - Udałem obrażonego i po chwili dostaliśmy zamówienia, które niedawno składaliśmy. Jako że miałem truskawkowego shake'a w plastikowym kubku, wstałem z siedzenia i podeszłem do drzwi, dziewczyna zaraz za mną.

- Nie, nie. Ty tutaj zostajesz i czekasz na swojego chłoptasia kochanie. - Wskazałem palcem na miejsce, przy którym niedawno siedzieliśmy. Dziewczyna przewróciła oczami. Musnąłem jej rozpalony policzek i dałem pieniądze. - Zapłać za mój napój. - dokończyłem i wyszedłem z kawiarni.

Poszedłem w strone najbliższego parku, w którym kręcom się podejrzane typy, wcześniej wyrzucając napój, którego nie chciałem, nie wyrzucam pieniędzy w błoto. 

Caroline POV's

Weszłam do domu i zdjęłam buty ze stóp. Obejrzałam się dookoła, nogi mnie bolały, bo wcześniej obeszłam centrum, po prostu się przeszłam. Weszłam do salonu i usiadłam na kanapie, chciałam się rozłożyć, ale nie było mi to dane, bo ktoś zapukał do drzwi. Westchnęłam i wstałam z legowiska, po czym podeszłam do drzwi i je otworzyłam. Ujrzałam Pattie, mame Justina.

- Witaj kochanie, nie przeszkadzam? - Kobieta uśmiechnęła się delikatnie.

- Pani? Nigdy. - Posłałam jej sztuczny uśmiech i wpuściłam do środka, chcę się położyć kobieto, a Ty przychodzisz w takim momencie.

Kobieta ściągnęła z siebie płaszcz i buty, położyła torebkę na szafce obok lampy, na przedpokoju. Usiadła na fotelu, poszłam za nią i usiadłam na kanapie.

- Caroline, skarbie.. - Zaczęła kobieta. - Rozmawiałam ostatnio z moim synem i stwierdziłam, że muszę coś z tym zrobić, mianowicie, ostatnio Justin nie dawał Ci spokoju. - Ścisnęła mocno usta.

Skinęłam lekko głową.

- Mówił, że chce do Ciebie wrócić i że bardzo żałuje za to co zro..

Przerwałam jej.
- Spotkałam się dzisiaj z nim i ani trochę nie mam ochoty rozmawiać o pani synu, zrobił co zrobił i nie wybaczę mu tego. - Mruknęłam.

- Byliście idealną parą, dlaczego mu nie wybaczysz? Przecież może się jeszcze wszystko ułożyć! - Kobieta podniosła głos.

- Niech pani nie krzyczy, dobrze? - Również to zrobiłam i wstałam z kanapy.

- Justin puść mnie! - Wrzasnęłam radosnie, bijąc chłopaka w plecy. Mogłam poczuć jak jego mięśnie się napinają i rozluźniają, oznaczało to że Justin się śmiał.

- Niby dlaczego kochanie? Nie powinnaś tego robić. - Usłyszałam jego głos.

- Powinnam, jesteś takim egoistą, więc czemu nie. - Wciąż biłam go w plecy. Justin szedł coraz bliżej basenu i wiedziałam że mnie tam wrzuci. - Nie wrzucaj mnie do basenu, proszę! - Krzyknęłam.

- Nie zrobię tego, idziemy na leżaki przecież. - Uspokoił mnie, chciałam coś powiedzieć, jednak nie było mi to dane, ponieważ ten egoista wrzucił mnie do wody, obiecał.

Zaczęłam się krztusić, wypłynęłam na powierzchnie i zaczerpałam powietrza. Justin się śmiał, jednocześnie trzymając za brzuch.

- Pomóż mi Justin! - Wydarłam się na niego. On podszedł bliżej basenu i wyciągnął do mnie ręke, podpłynęłam bliżej barier i złapałam jego dłoń, on zaś zaczął ciągnąć mnie poza basen, byłam szybsza i wciągnęłam go do wody. Chłopaka przez chwilę nie było, ale zaraz pociągnął mnie za nogę, zanurzylam się cała w wodzie. 

Po raz drugi już wynurzyłam się i popatrzałam na chłopaka, który opierał się o stopien i patrzał przed siebie. Podpłynęłam do niego i zawisłam na jego plecach, oplatając brzuch nogami, musnęłam go w ramię.

- Co jest Jay? - Ułożyłam dłonie na jego ramionach i poczęłam je masować. 

Przez chwilę się nie odzywał, nim się obejrzałam, byłam przodem do niego. Patrzeliśmy sobie w oczy, wtem chłopak rozbił swoje usta o moje. 

- Słuchasz mnie Carol...? - Pattie podeszła do mnie już ubrana. - Wychodzę, a Tobie radzę to przemyśleć, do zobaczenia. - Musnęła mój policzek i po chwili zniknęła za drzwiami. Usiadłam na kanapie, ale znowu ktoś zadzwonił, myślałam że to mama Justina czegoś zapomniała więc poszłam do drzwi i z impentem je otworzyłam.

- Czego pa.. - Popatrzałam na osobę, był to Logan, znam go.. To kolega Justina. Nic nie odpowiedział tylko wszedł, popychając mnie.

- Pojedziemy gdzieś, musisz się zgodzić, rozumiesz? - Westchnął.
__________________________________________________________________________

W końcu go dodałam, wiem że czekaliście długo, ale jak już pisałam w jednym poście, nie miałam pomysłów a chciałam Was czymś zadowolić. Macie rozdział, komentujcie, dawajcie swoje uwagi.

Jak wiadomo, pojawił się nowy bohater, Logan.



Ma 28 lat i jest przyjacielem Justina. Chłopak namiesza tutaj i to bardzo. Mam pomysł na tą postać.

A i pragnę przypomnieć, że rozdział zbytnio nie sprawdzany.

Nowy rozdział

Cześć moi drodzy, rozdział mam już prawie gotowy, możliwe że zobaczycie go dziś wieczorem, lub jutro. Przepraszam za moją nieobecność, ale dużo myślałam nad opowiadaniem, bo szczerze nie mam pomysłu na całość, co uklepie to uklepie, jestem zadowolon z mojego rozdziału, który w pełni nie jest gotowy, ale wy też musicie ocenić, kiedy rozdział się pojawi prosiłabym również o to, żeby kto kolwiek kto przeczyta następny rozdział, skomentował go i dał uwagi, swoje pomysły, które chętnie wykorzystam w swój sposób. Bądźcie cierpliwi i czekajcie! :)

poniedziałek, 2 lutego 2015

Rozdział 3.

Siedziałam na krańcu łóżka, tępo patrząc na ramkę ze zdjęciem, na którym jestem ja z Justinem, on trzyma mnie od tyłu i całuje w policzek, a moje oczy pełne szczęścia patrzą w obiektyw. Głaskałam kciukiem jego policzek, a z moich oczu leciały pojedyncze łzy. Nagle do pokoju z impentem wpadła moja mama, jej oczy były pełne złości, jak i troski.

- Musimy poważnie porozmawiać Caroline.- Rzuciła od razu, a ja schowałam zdjęcie za siebie, nie chcę żeby mama widziała jak cierpię przez to co się wczoraj stało, lub dzieje się cały czas w moim życiu.

Rodzicielka usiadła obok mnie i położyła dłoń na moim kolanie. Jednakże nie zapytała o to co chciała, lecz o to co zobaczyła.

- Chodzi o Justina? - Łagodny ton dotarł do moich uszu.

- Wszystko zepsułam mamo, ja wszystko zepsułam... Chciałabym być w jego ramionach i słuchać tego wszystkiego, tego jak opowiadał mi, że jestem jego jedyną, że mnie nie opuści.. - Zaczęłam płakać bardziej i czułam jak po raz kolejny robi mi się gula w gardle. Spojrzałam mamie w oczy.

Przytuliła mnie do siebie i mogłam poczuć jak jej dobre serce bije, bije dla mnie. 
- Cichutko skarbie.. Czasami popełniamy wiele błędów, za które żałujemy, a Ty zrobiłaś coś czego właściwie Justin nie powinien Ci wybaczyć, ale uwierz.. Odnajdziesz się sama w tym świecie i postawisz wszystko tak jak Ty chcesz.. On.. On praktycznie nie jest Ciebie wart, chociażby dlatego że Cię uderzył.. 

Słowa mamy do mnie docierały tylko w połowie, uderzył mnie, ale to przeszłość, myślę że teraz by tego nie zrobił, nie mógłby.. Za każdym razem kiedy spojrze na sufit gdzie było lustro a na nim poprzyczepiane zdjęcia, przypominam sobie każdą dobrą chwilę z nim, kiedy właściwie jesteśmy szczęśliwi i jest tylko jedna przeszkoda, Drew. Tak, zdradziłam go z jego najlepszym przyjacielem i tak wiem, że Justin mu wybaczył, w sumie oboje wiedzieli że ten jeden numerek praktycznie nic nie znaczył, jednak mi też powinien wybaczyć.. Albo chyba jednak nie, wycofuję to co powiedziałam.

Mama pogładziła mnie po plecach i wstała. Stanęła przy drzwiach i już miała wychodzić gdy odwróciła się w moją stronę i powiedziała.

- Nie będzie mnie całą noc, idę do pracy.. Nie rób nic za co mogłabyś żałować.

Skinęłąm lekko głową i wyciągnęłam zdjęcie ponownie, usłyszałam tylko ciche "Kocham Cię skarbie". Zaczęłam patrzeć ponownie na zdjęcie i tym razem wyciągnęłam je z ramki i podarłam pomiędzy przerwą między mną a Justinem, wzięłam portfel który leżał na szafce nocnej, z niego wyciągnęłam wszystkie zdjęcia, mamy, taty i rodzeństwa a zastąpiłam jednym Justinem. Zamknęłam portfel, odłożyłam na szafkę i w pewnym momencie usłyszałam dzwonienie do drzwi. Szybko wstałam z łóżka, nałożyłam na siebie bluzę Justina, którą ukradłam mu na początku naszego związku, włosy szybko upięłam w koka, z gumki która miałam na nadgarstku i zbiegłam na dół. Wytarłam chyba tusz, który już zdążył wyschnąć, ale nawet nie wiem czy do końca wytarłam. 

Otworzyłam drzwi a w nich zobaczyłam Ashley i.. Justina.

- Możemy wejść, czy zamierzasz nam kazać stać na tym zimnie? - Syknęła Ashley, która była cała mokra od deszczu. Otworzyłam drzwi bardziej i skinęłam głową, po czym odsunęłam się aby mogli wejść. Oboje ściągnęli buty i ułożyli w rogu szafki. Przeszłam dalej i spojrzałam na nich.

- Mogę wiedzieć co odemnie chcecie? - Założyłam ręce na piersiach.

- Płakałaś? - Ashley niemal krzyknęła na mnie.

Nie chciałam pokazać im, że jestem słaba więc skłamałam.

- Nie.. Po prostu ćwiczyłam i makijaż mi się zmazał przez pot. - Parsknęłam szybko.

- Z tego co pamiętam masz sentyment do tej bluzy. - Justin wskazał palcem na moją bluzę.

- Założyłam ją po treningu. - Poraz kolejny skamałam.

- Uznajmy, że Ci wierzymy. - Machnęła lekceważąco ręką Ashley i usiadła na kanapie, zaraz koło niej Justin.

Usiadłam na fotelu, przeciw nim i popatrzałam na nich wyczekująco.

- Justin chce Ci coś powiedzieć. - Zaczęła Ashley.

- Wiem, że to żałosne i że zbyt szybko zareagowałem, ale.. ale chce zacząć z Tobą znajomość od początku. - Wydusił z siebie strasznie szybko.

Na początku nie wierzyłam w to co słyszę, myślałam że to wszystko sen i zaraz się obudzę. Zaciągnęłam nosem i spojrzałam na niego spod rzęs.

- Jak niby sobie to wyobrażasz, że tak po prostu zapomnę o tym wszystkim i będzie dobrze?

- No tak, uda nam się.. - Wychrypiał z bólem w oczach.

Zupełnie go nie rozumiałam, był jak w transie, mówił coś co jest śmieszne, jednak nie dla mnie. To ja nosiłam siniak na twarzy przez dwa tygodnie i to ja miałam problemy z policją przez niego. On nie zdawał sobie sprawy w jaki sposób ja się czułam ciągnięta po salach sądowych, raz z powodu kradzieży, raz z powodu zamordowania, tak.. Nikogo nie obchodziło co czuję, dla nich najlepiej jakbym w ogóle nie żyła, bo po co komu dziewczyna z problemami. Wstałam powoli z fotela i podeszłam do drzwi frontowych. Poleciały mi łzy na nowo, rozpłakałam się bardziej niż się tego spodziewałam.

- Myślę, że powinniście już iść. - Wymamrotałam przez łzy i wskałam palcem na drzwi. Oni potulnie wstali i podeszli do szafki aby ubrać buty. Patrzałam na zawiedzionego Justina, który najwidoczniej nie był zadowolny z moich słów. Oboje ubrali buty, Ashley rzuciła mi tylko wściekłe spojrzenie i wyszli, zatrzasnęłam za nimi drzwi i osunęłam się po nich. Zaczęłam łkać, właściwie ryczeć, co można było usłyszeć przez zamknięte drzwi na dworzu.

|Justin PoV's|

Wsiadłem z Ashley do samochodu i bez słowa odpaliłem silnik.

- Justin.. Nie martw się, ona prędzej czy później weźmie sie w garść i da Wam szanse.. - Poczułem małą rączkę na moim ramieniu.

- Ashley to nie o to chodzi, ja po prostu.. Ja po prostu chcę mieć z głowy złe sprawy i chcę nie mieć nikogo na sumieniu. Nie kocham jej i nie będe kochać.. - Oczywiście że skłamałem, tak mnie bolało to, że odrzuciła moje przeprosiny. Zawsze muszę udawać twardziela, kiedy tak naprawdę mógłbym rozpłakać się i zatopić smutki w alkoholu, cóż niby dziwne, no ale kiedyś to był mój sposób na odstresowanie.

_________________________________________________________________________________

Wszedłem do domu i rzuciłem buty pod szafkę z butami. Ściągnąłem moją skórzaną kurtkę i rzuciłem na kanapę i usiadłem obok niej. Schowałem twarz w dłonie i zacząłem rozmyślać o dzisiejszej sytuacji. W prawdzie nie odzyskam już Caroline i nie będzie jak dawniej, co mnie podkusiło do tego aby zacząć od nowa? Już mówię, mianowicie wczoraj po nieudanym wyjściu dużo myślałem o tym wszystkim i zrozumiałem, że oboje nie zapomnieliśmy o sobie. Nie dam jej za wygraną, choćby brzmiało to oklepanie. Nie chcę o niej zapomnieć i nie zapomne. Oczywiście, dalej myślcie, że to się za szybko dzieje, ale będę robił co mi się żywnie podoba, to jest lekko zagmatwane, nawet bardzo.
Nie chcąc myśleć o tym wszystkim dalej, poszedłem na górę wziąć prysznic.

                                                                  ______________

Tak wiem wyszło okropnie i nie tak jak chciałam, ale cały rozdział mi się wczoraj usunął nie wiem jak i po prostu pisałam dzisiaj na szybko, aby dzisiaj ten rozdział wyszedł, obiecuję że następny będzie lepszy i Was zadowole, bo napewno tym Was nie zadowoliłam, no nic to tyle. Przepraszam i przepraszam, że nie jest to co Wam pisałam wczoraj w informacji.


niedziela, 1 lutego 2015

INFORMACJA

Przepraszam Was bardzo, rozdział miałam dać dzisiaj, aczkolwiek brakuje mi czegoś w tym rozdziale i go nie dodam, jeżeli to by nie było straszne to dam rozdział jutro lub pojutrze. Na początku chcę Wam uświadomić iż miałam dużo nauki, a po drugie chcialam Wam też powiedzieć, że rozdział pisałam już w piątek i do dzisiaj go nie skończyłam. Mogę Wam też powiedzieć, że w tym rozdziale, który się pojawi coś pęknie w Justinie, ale niestety nie będzie to powrót do Caroline, mogę jedynie zdradzić, że będzie coś pomiędzy Ashley i Justinem, a Caroline im przeszkodzi.

Więc, z wielkim żalem Was przepraszam.
Natalia.